Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 lutego 2017

O długim bieganiu - rozdział 1

Zadanie
Na dwa złożone ze sobą druty nabierasz 51 oczek. Następnie wyciągasz jednego druta i przerabiasz prawo-lewo. Nawrót. Prawo-lewo. Po równej godzinie zmieniasz kolor włóczki i znowu prawo-lewo, nawrót i prawo-lewo. Zaczynasz od koloru białego lub czerwonego.
Gdy rozważania kolorystyczne ograniczymy tylko do dwóch powyższych barw, to w Łodzi  czyni ogromną różnicę, który kolor jest  na skraju. Niech zdecyduje los. Orzeł-biały,  reszka-czerwony. Jeżeli zaczniemy od białego skończymy na czerwonym, bo pasków ma być dokładnie 24. Jeżeli od czerwonego to ostatni pasek wypadnie biały. Wilk syty i owca cała. 
 
Taktyka i trening
Na szalik zużyte zostanie  6 motków włóczki czerwonej o długości nitki 149 metrów w każdym. Analogicznie włóczki białej. Razem 1,5 km w ciągu 24 godzin. Da to około 3 metry długości w wyrobie gotowym, czyli biało-czerwonym szaliku. Tak to wygląda z przelicznika szalika treningowego. Szalika treningowego udało się urobić prawie cztery metry w ciągu 18 godzin i skończyła się włóczka. Próby czynione były w kilku sesjach, maksymalnie czterogodzinnych. Długość pojedynczego (godzinnego) paska na treningu osiągała średnio 25 cm, czyli w sesji 24 godzinnej można  spodziewać się globalnej długości około pięciometrowej. Niestety, przy tak długiej nieustannej aktywności, czynniki hamujące są znaczne. Zakładam prawie 40% współczynnika zmniejszającego.  Warunki wykonania szalika docelowego od szalika treningowego będą skrajnie różne. Szalik treningowy dziergałam na raty, w domu , w fotelu, z pilotem u boku. Szalik docelowy będę robić w parku, wczesną wiosną, całą dobę, na okrągło. Dostępny będzie tylko jeden kanał w telewizji. Program, który zrelacjonować można w skrócie tak. Prawa – lewa, prawa- lewa, prawa-lewa... nawrót. Nuda, nuda, bez sensu. 
 
Start
Bieg 24 godzinny w randze Mistrzostw Polski odbędzie się w Łodzi na Zdrowiu.  Dla zawodników przygotowano dwukilometrowy odcinek w kształcie wydłużonej agrafki o nawierzchni mieszanej - potocznie zwany Skwerkiem Osmy. Biegacze, wg własnego uznania, będą mogli korzystać z asfaltowego lub prawie-tartanowego dywanika. Bieg rozpocznie się w samo południe 8 kwietnia i skończy dokładnie po upływie doby, dnia następnego. Dla najlepszych to około 120 wybieganych kółek. Dla średniaków - 90. By zostać sklasyfikowanym, znaczy wykręcić limit, kobitki muszą wybiegać 60 kółek (120km) chłopacy 70 (140km). To nie są jakieś wartości poza zasięgiem. Sto kilometrów w trakcie doby robi się przecież, piechotą, w różnistych „setkach” z przysłowiowym palcem w.
Gdyby biegali po górach, to tak - szacun jest. Ale klepać kilometry w kółko, po miejskim parku – jaki to sens? Nawet to, że jakiś misio czy małpa zza płota kibicuje ? Sensu brak.
 
Proszę tak nie myśleć
Wyobrazić sobie, siebie samego na trasie ? Dlaczego nie. Większość osób, które czytają ten tekst byłaby w stanie wyrobić limit i ukończyć ten bieg z sukcesem. Tylko boimy się. Czego? Ano nieustającego świecznika. Tu biegacz jest stale na widoku. A to wymaga ogromnej siły psychicznej.
.....
Jest niedziela rano, dwudziesta pierwsza godzina wyścigu. Biegniesz już tzw bokami, a tu z prawa i lewa, w pełnym rynsztunku, z bukłakami na plecach, jak to w niedzielę wybiegają „niedzielni” biegacze, ci co za dwa tygodnie mają maraton i teraz, chwilowo, mierzą się z tobą na kroki.  Coś ich przygnało, by się pogapić, podzielą się mimochodem-gdzieś uwagą, że oni by tak nie mogli, że to bez sensu – a w myślach zazdroszczą, że hej, bo z zazdrości tu przybiegli, bo w sumie to przybiegli, bo i tak tu biec mieli, bo plan przewidywał opcję taką. Nie pokibicują, polampią się tylko i dalej pobiegną robić swoje.....

....
A w nocy? O drugiej , trzeciej. Te zwierzątka w Zoo hałasują zupełnie inaczej niż za dnia – całkiem tak dziko. Nad samym ranem – piździ. Wiem, bo znam  z autopsji. Nie to, bym kiedyś w nocy w parku piła wódkę lub szukała chłopaka na pobliskim pigalaku. Na 12 godzinnym spacerze z Zieloną Łodzią byłam i nocą szliśmy przez Zdrowie. Wszystkie krzaki się ruszały. Lwy darły się wniebogłosy. Jak w buszu. Strach....

Jak kibicować biegaczom, którzy cały dzień biegają w kółko?
Gdybym zadała takie pytanie Agacie Matejczuk – Agata z pewnością spojrzałaby przed siebie, wzrok utkwiła gdzieś poza horyzontem i odpowiedziałaby: hmmm, a może nie odpowiedziałaby w ogóle. Kiedyś zapytałam Agatę co czuje się w 23 godzinie biegu. Odpowiedź była krótka: Jak to co - ból. Więc pytać się zawodników bezpośrednio jak im kibicować i po co biega się takie biegi – nie ma sensu.
 
To jak kibicować, bo kibicowanie pomaga zawsze ?
Z uwagą i należnym szacunkiem. Warto wyobrazić się na miejscu zawodnika. Niby jest cały dzień, a wszystko trzeba mieć poukładane dokładnie co do sekundy. Zacząć nie można za szybko i skończyć nie wypada za wolno. Cały czas uważać, by po drodze nie zgubić gdzieś rozumu.
Dobry kibic przyjdzie pokibicować kolegom i koleżankom  dla dodania otuchy - nocą. Bez klaskania, okrzyków czy manifestowania radości. Zwyczajnie będzie stał za taśmą. Dla zawodników zarwie nockę.  Kibic przyjdzie - górnolotnie napiszę – zabrać troszeczkę bólu biegaczom bez zbędnych pytań i szukania sensu. Bo ci, co biegają takie biegi w kółko, widocznie tak mają, że muszą.  Każda bratnia dusza przy trasie, która mniej więcej rozumie tą potrzebę, przyczynia się do tego, że być może wybiegają trochę więcej, gdyby dopingu nie było.
Jak się biega takie biegi ? – Nie wiem, bo nie biegałam. Jak się na takich biegach dopinguje zawodników ? - Też nie wiem, bo jeszcze nie dopingowałam.
Biegaczy w Łodzi zamiar mam dopingować całodobowo,przez całość rywalizacji. Dlatego zrobię ten szalik. Trochę z nerwów, trochę z nudów i trochę dlatego, że komuś wydawać się może, że jest to robota bez sensu.

Wizualizacja stanowiska szalikowego. I - szy Bieg Uprowadzonych. Koniec marca pamiętnego 2013, co na Wielkanoc lepiliśmy zające ze śniegu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz